Jakiś czas temu kolega podesłał mi link do artykułu o szyfrowaniu płatności elektronicznych. (Dzięki Grzesiu!) Sam artykuł, a szczególnie to o czym mówi, jest całkiem ciekawe. Chociaż stwierdzenie:
„Cyberwaluta stanie się jeszcze trudniejsza do wyśledzenia i zidentyfikowania niż gotówka, a korzystanie z niej będzie równie łatwe: wystarczy będzie zbliżyć do siebie telefony sprzedawcy i nabywcy towaru czy usługi.”
w ogóle mnie nie przekonuje 😦 Wręcz przeciwnie – jakoś nie mogę się z nim zgodzić. Ale pożyjemy zobaczymy, jak to się mówi 🙂
Co innego mnie jednak zainteresowało w tym wszystkim – mianowicie, fakt iż projekt ten został zrealizowany w można by powiedzieć „czasie własnym” w czasie pracy 🙂 No może nie do końca własnym, bo z pewnością chodzi tu tylko o to, iż w tych 20% czasu można realizować inne pomysły/projekty, niż te wymyślone odgórnie. Ale raczej nie sądzę, by można np. nic nie robić, czyli nie robić nic 😉 Niemniej i tak jest to bardzo fajne i ciekawe podejście. W większości firm jakie znam byłoby to nie do przyjęcia. Może dlatego, że mniejszym firmom trudniej sobie na to pozwolić? Ciekawe jak to jest w innych „gigantach”, np. w firmie Microsfot?
Mam nadzieję, że może Mariusz, gdy będzie pisał o karierze w MS (jeden z obiecanych wpisów na jego blogu), to może coś o tym wspomni? Czy jeden z głównych konkurentów Google’a korzysta z podobnych pomysłów?
Może już nie jako MSFT ale co mi tam – o ile wiem to takiego oficjalnego podejścia w tej spawie w MSFT nie ma. Jednak faktem jest że wiele projektów, które teraz uważamy za kolejne fajne ficzery produktów powstało w takim czy innym czasie wolnym pracowników – z pasji czy ciekawości.
Jak sam zauważyłeś to nie do końca jest tak w GOOG że można te 20% zużyć na dowolne projekty ;).
Z innej całkiem strony w innej korporacji gdzie pracowałem była rada, która oceniała czy w dany projekt możesz się zaangażować czy nie – kolega który próbował coś robić w świecie OSS i chciał to zalegalizować … odpuścił sobie :). Korporacja 🙂
Tak, w większych firmach często odpuszczamy sobie różne rzeczy, od dla „świętego spokoju”. Chociaż w mniejszych często przecież też. Jeśli szef powie NIE – daj sobie z tym spokój, to jeśli jesteś pasjonatem, to możesz to zrobić w czasie wolnym. Gorzej, że w mniejszych – średnich, często jest też tak z nauką. W pracy masz pracować, poznawać i uczyć się masz poza pracą 😦 Stąd tak trudno tam o szkolenia (kasa), wyjazdy na jakieś konferencje (kasa). Wiem, w większych nie zawsze jest tak różowo – np. szkolenia tak, ale wcale nie te, które byś chciał i które by Ci się przydały 🙂
Pisałem już nawet o tym jakiś czas temu 🙂
Link: http://blogs.technet.com/b/mkedziora/archive/2010/12/03/prywatne-sprawy-w-pracy-google-ma-20-a-microsoft.aspx
Faktycznie! Dzięki Mariuszu.